poniedziałek, 27 lutego 2017

27.02.2017


          Zastój emocjonalny ostatnio Mnie dopadł. Ale...idzie wiosna. Mój czas. Moje chwile. Czas, kiedy dostałam lepsze życie. Facebook zaczyna Mi przypominać wspomnienia sprzed roku min wpisy z mojego bloga. Bo to już przecież roczek niedługo minie od przeszczepu. Zleciało nie wiadomo kiedy. Nadal nie mogę w to uwierzyć, ale wiem, że wspomnienia te zostaną we Mnie do końca życia. 

          Jakiś miesiąc temu na ferie zimowe pojechaliśmy w nasze piękne polskie góry. Zapakowaliśmy bagaże pod sam sufit auta, dzieciaczki i ruszyliśmy na odpoczynek. Potrzebowaliśmy wszyscy takiego odcięcia od wszystkiego i...nic nie robienia. Codzienne szwędaczki po Zakopanym, Kościelisku i dolinach naładowały moje akumulatory tak jak tego potrzebowałam. Ze względu na Mateusza musieliśmy sobie odpuścić wędrówki po górach, ale odbije to sobie innym razem. Tak więc szczęśliwi, zmarznięci chwilami (zazwyczaj Ja) i zaspokojeni głodem wspaniałych gór (również Ja ) wróciliśmy do domu. Pierwszy cel po przeszczepie spełniony! W domu jak to w domu...powrót do codzienności. Teraz nadszedł czas aby pomyśleć nad jakimś planem- co i jak...gdzie się wkręcić, żeby zacząć żyć na bardziej podkręconych obrotach. Na chwile obecną się zasiedziałam i już powstał mały problemos takie lenistwo dopadło. Czekam tej wiosny z utęsknieniem. Tego cudownego powiewu wiatru, śpiewu ptaków i radości z wszystkiego co budzi się do życia. Trzeba zainwestować w dobry rower i ruszać przed siebie. Już postanowione. 

          A za miesiąc kolejne badania i kolejna biopsja. Oczywiście zeróweczka! Innej się nie spodziewam. Korzystając z okazji planuję jeszcze zajechać w pewne miejsce. Odwiedzić i podziękować za życie które dostałam. Za tą świadomą decyzje tego młodego człowieka, dzięki której nadal mogę cieszyć się kolejną nadchodzącą wiosną. 
Bo w moje świadomości nie umiera ten, kto podarował życie innym...