niedziela, 15 września 2019

Wrześniowo mi


Życie pisze różne scenariusze. 
Najważniejsze to walczyć o siebie, nie poddawać się

          Jeszcze z cztery lata wstecz, nigdy bym nie pomyślała, że osoby po transplantacji mogą żyć tak aktywnie. Ba! Że w ogóle tak można żyć. Biegać, pływać, ćwiczyć nie czując zmęczenia jakie pół życia mi towarzyszyło. Ale zacznę od początku.

          Jak niektórzy z was wiedzą, obserwując mój fanpage na facebooku (link) 6 września na zaproszenie organizatorów pojechałam do Warszawy na dwudniowe wydarzenie Biegu po Nowe Życie. Po zameldowaniu w hotelu Marriott, udałam się z sympatyczną dziewczyną z którą dzieliłam pokój do restauracji na dół gdzie przeprowadzane były rozmowy live na żywo z uczestnikami biegu. O godz 20.00 czekała na nas uroczysta kolacja w której brały udział osoby po transplantacjach (nerki, serca, wątroby, a nawet rogówek) celebryci, sponsorzy, koordynatorzy transplantacyjni, lekarze i ogrom ludzi związanych z organizowaniem całego wydarzenia. Atrakcją kolacji był konkurs w którym miałam przyjemność uczestniczyć - na najlepiej przyrządzonego tatara z łososia, oraz udekorowanie babeczek. Cztery grupy 5 osobowe pod opieką najlepszych kucharzy pomagało nam świetnie spędzić czas. Zabawa przednia, dużo śmiechu, rozmów i wspólnego ,,gotowania''. Rywalizacja włączona na maksa, bo wiadomo każdy chciał wygrać.




Cudowna potransplantacyjna drużyna
- trzy nerki i dwa serducha 😃

 plus szef kuchni Hotelu Marriott Courtyard w Warszawie

Konkursu nie wygraliśmy, ale zabawa była wspaniała. W miedzy czasie uczestnicy korzystali w pełni z ciepłych i zimnych dań, a nawet widziałam że niektórzy lekko pląsali przy muzyce zespołu który przygrywał na scenie. To był również czas na zawieranie nowych znajomości, poznanie się z osobami z którymi miałam kontakt dotychczas tylko internetowy. Zbieranina ludzi z całej Polski, ale z jakże wspaniałą inicjatywą w tle. Po skończonej kolacji udałam się jeszcze z sąsiadką z łóżka obok na ten słynny widok w hotelu Marriott na 40 piętrze. I powiem wam, że o godzinie 23.00 zapiera dech w piersi i przyprawia o ból głowy nawet 😋 szczególnie mnie. Pięknie oświetlona Warszawa, Pałac Nauki i Kultury który robi cały czas ogromne wrażenie i mocna muza obok, bo akurat trafiłyśmy na jakąś niezła imprezkę. Także tylko posiedziałyśmy przyklejone nosami do szyby, szybka fotka i poszłyśmy spać pięć pięter niżej. Bo właśnie zapomniałam wspomnieć, iż pokój miałyśmy na 35 pietrze! Rano prawie półprzytomne poszłyśmy na śniadanie i wyszykowane pojechałyśmy do Wilanowa. Tam przy Pałacu Muzeum odbywać się miał 15 Bieg po Nowe Życie. 302 osoby biorące udział w marszu dla polskiej transplantologii, 102 sztafety i ta niesamowita energia która wszystkim towarzyszyła w tym dniu. Najmłodszy uczestnik imprezy miał niespełna 3 miesiące i dumnie kibicował swoim rodzicom - Małgosi i Tomaszowi, którzy oboje są po transplantacji nerek i brali udział w wydarzeniu. 
























 Do przejścia z kijkami był kilometr. Każdy z uczestników   miał na nodze specjalny czujnik, który mierzył czas 3   osobowych sztafet (w niej szła osoba po transplantacji,   gwiazda i sponsor wydarzenia) Po przejściu tego czasu, na   mecie, na każdego czekał piękny medal. 

 19 marca 2016r kiedy ja leżałam już na stole   operacyjnym  Adriana, która również jest po przeszczepie   serca brała wtedy udział w Biegu w Wiśle. Jej medal   powędrował wtedy do mnie. Teraz ja puszczam tą   iskierkę  dalej i już w środę wiozę swój dla Asi -   wspaniałej   dziewczyny, czekającej na         retransplantację serca w Zabrzu. Sama z doświadczenia   wiem, jakiego powera daje taka niespodzianka i jak   zmienia się myślenie. Tak więc Asiu - na kolejny bieg   jedziemy razem! 💓


 "Bo tak niewiele potrzeba, wystarczy mały gest,
   uśmiech i kilka słów - by na nowo odzyskać radość''


          Podsumowując całe wydarzenie, powiem wam, że było wspaniale. Wydarzenie dopięte na ostatni guzik, wszystko pięknie zorganizowane. Wypowiadając się jako osoba po transplantacji kiedyś, mając schorowane serducho nawet nie brałabym pod uwagę wzięcia udziału w takiej imprezie. Nie byłabym w stanie przejść nawet 1/3 tego co pokonałam. Czasami wracam do wspomnień po to tylko, aby opowiedzieć komuś czym jest kardiomiopatia przerostowa. Jak zabiera sprawność, radość z życia, a z czasem i znajomych od których zaczynasz odstawać, bo niestety często choroba selekcjonuje społeczeństwo. Pokazuję też czym jest transplantacja i jak zmienia życie chorych ludzi dla których jest jedynym ratunkiem w życiu. Co daje, jak potrafi zmienić funkcjonowanie całego organizmu człowieka. Jakim jest darem, który można podarować drugiemu człowiekowi. Jeszcze w tym roku, wraz z koleżanką która jak się okazało jest również po transplantacji tylko nerki chciałybyśmy wkroczyć do suwalskich szkół średnich na prelekcje poświęcone transplantacji organów. Aby zacząć uświadamiać młodzież w tym nadal trudnym temacie.

          We wtorek ruszamy kolejny raz na Śląsk. Mój kochany ośrodek transplantacyjny woła mnie na koronarografie, a Mateusz po raz kolejny idzie na oddział kardiologii dziecięcej. Żeby tradycji stało się również zadość, nasz syn kolejny rok z rzędu - czwarty jak dobrze pamiętam, będzie w swoje urodziny w szpitalu (lub w trakcie jazdy do niego) 😃 Czyli gdzieś po drodze - lub przed wyjściem z bagażami z domu, zdmuchniemy jakąś świeczkę żeby te 15 lat uczcić. Będzie trzeba też porozwozić zwierzyniec po rodzinie, bo zapowiada się dłuższy pobyt w Zabrzu. A w środę rano na oddziały. 

Będzie się działo 😋