wtorek, 18 czerwca 2019

Kartka z kalendarza


,,Dbaj o to co masz - walcz o to czego pragniesz''


            Dziś wybucham! I to ze zdwojoną siłą. A to za sprawą mojej książki , dzięki której pokazuję swoją historię, ale też na swój sposób tą transplantacje promuję. Książka tak naprawdę powstała dzięki wsparciu moich znajomych, którzy usilnie namawiali mnie do przełożenia bloga na kartki papieru. To ich motywacja i fakt, że moje przeżycia pomagają im przetrwać chorobę sprawiły, że postanowiłam ruszyć tą maszynę. Jeszcze wtedy nie zdawałam sobie sprawy z tego jak bardzo ten temat jest trudny do przebrnięcia w naszym społeczeństwie. Na początku swojej drogi często spotykałam się z sytuacją, w której odsyłali mnie z kwitkiem, kiedy przychodziłam aby prosić o wsparcie finansowe na wydaniu książki. Niestety ale nakład nawet w wydawnictwie był potrzebny i to wcale nie mały- a sama takimi środkami na pokrycie kosztów niestety nie dysponowałam. Chwilami czułam się z tym faktem źle, ale że de facto nie należę do osób, które poddają się łatwo więc szłam piorunem do przodu. Miałam cel, który chciałam zrealizować i to mnie mobilizowało jeszcze bardziej. Doszłam do finiszu i dzięki wspaniałym ludziom książka ujrzała światło dzienne. 

           Książka powstała min po to, aby pokazać nie tylko to co ja przeżyłam, ale również ze względu na naszego syna. Bo ta historia się nie zakończyła. Ona nadal trwa i będzie trwała przy nas jak zły sen z którego nie można się obudzić. Zrealizowałam swój pierwszy plan, który miałam w rękawie- teraz realizuje kolejny. Jadę tam gdzie mogę, tam gdzie mnie zapraszają na wywiad. Opowiadam, tłumacze, pokazuję. Może nie zawsze udaje mi się powiedzieć wszystko, ale brnę do przodu jak tsunami aby jak najwięcej zostało w głowie. Cieszę się, kiedy książka trafia do lekarzy, którzy potrafią mi powiedzieć jak bardzo ten egzemplarz jest potrzebny w służbie zdrowia- jak dzięki temu uświadamiają sobie co czuje pacjent, jak to wszystko przeżywa czy z jakimi problemami się zmaga. Do koordynatorów transplantacyjnych pracujących w szpitalach, którzy mówią wprost, że książka powinna być jak lektura w szpitalach. Bo podnosi na duchu, bo pokazuje jak żyć pomimo choroby. Do pielęgniarek, które może zaczną z większą empatią i przychylniejszym okiem patrzeć na pacjenta, który tak samo jak one są ludzmi a do szpitala wcale nie przyjeżdżają jak do SPA na wypoczynek. Ale najważniejszy jest dla mnie fakt, że swoim przesłaniem uświadamiam innych jak wielki dar można pozostawić po swojej, czy swoich bliskich śmierci. Dar, który może funkcjonować w innych ludziach.


         Nasza podróż trwa dalej i nikt nie wie, kiedy nastąpi jej koniec. Dlatego będę o tym mówić głośno- zawsze i wszędzie gdzie tylko to będzie możliwe. Nawet posługując się książką, dzięki której otwieram wiele drzwi i oczu na problem transplantologii w społeczeństwie. Problem, który dotyczy nie tylko dorosłych, ale także dzieci które często umierają nie doczekując przeszczepu. Prawda niestety jest taka, że kto nie przeszedł tej drogi nie potrafi zrozumieć sensu tej historii. A ja powiem wprost: zamień się ze mną. Pożyczę ci swoje buty i zapraszam do swojego świata. Tam gdzie skończył się jeden przeszczep, a za rogiem możesz się szykować na drugi nie znając dnia ani godziny. Na te ciągłe wędrówki po szpitalach, niekończące się badania, zabiegi i strach który towarzyszy nam rodzicom każdego dnia. Chętnie bym wzięła twoją pracę do której codziennie chodzisz, wakacje na które możesz bezpiecznie wysłać swoje dzieci i problemy przy których większość nie ma wielkiego znaczenia...


Jesteś chętny?