niedziela, 1 maja 2016

01.04.2016r


                 Po tygodniu przebywania w szpitalach wróciliśmy do domu. Moje wyniki super, ale z racji że Mateuszek musiał jeszcze iść na oddział, zatrzymaliśmy się na parę dni u znajomego. Mój mąż kursował codziennie do młodego, żeby być na bieżąco z badaniami i wspierać go, kiedy pielęgniarki potrzebowały jego krwi. Pomimo, że synuś bał się strasznie to był bardzo dzielny. Wieczorami husband wracał żeby się porządnie wyspać w łóżku. I rano skoro świt z powrotem do dziecka. A Ja w miedzy czasie odpoczywałam. Miałam też okazję spotkać się ze swoją Anielicą, co Mnie bardzo ucieszyło bo się już stęskniłam za Jej pozytywną energią i za Nią samą. Rzecz jasna musiałam Ją jeszcze wypytać o parę rzeczy, żeby być na bieżąco ze wszystkim. 

              Badania młodego wyszły...już nawet sama nie wiem jak. Przebadali go od góry do dołu i to w tym wszystkim jest chyba najlepsze. Przerost serducha jest i będzie zawsze. Zmienić to może jedynie transplantacja- tak jak w Moim przypadku. Czekamy teraz na konsylium lekarskie, które ma ocenić jego stan zdrowia i podjąć decyzje co dalej. Czy to już czas...czy można jeszcze poczekać. Podświadomie wierzę, że jednak to drugie. Inaczej chyba będę musiała zacząć czerpać energię skąd indziej, bo ta która mam teraz w sobie ulegnie wyczerpaniu.Wczoraj wracając do domu, zajechaliśmy do sklepu na zakupy. Wychodząc już zaczepił Nas młody chłopak- wiek ok 16-17lat. Zapytał grzecznie, czy możemy Mu dołożyć parę złotych na jedzenie. Niestety jak to w tych czasach bywa często używa się kart płatniczych więc nie mieliśmy przy sobie gotówki. Przeprosił Nas za zajęcie czasu i odszedł. Był bardzo smutny. Wsiadając do auta obserwowałam go. Ludzie odganiali młodego od siebie jakby był co najmniej jakiś trędowaty.

-Szkoda Mi tego małego...może jest naprawdę głodny. 
-No Mi też. 

              Spojrzeliśmy z M na siebie i mój mąż bez zastanowienia wysiadł z auta, zawołał chłopaka i poszedł z Nim do sklepu kupić Mu jedzenie. Kiedy zobaczyłam jak pózniej to dziecko wyszło zadowolone ze sklepu z pełną torbą wiedziałam, że to było najlepsze co zrobiliśmy. Pózniej M Mi powiedział, że jak chodził z Nim po sklepie i zaproponował, żeby wybierał to co miał ochotę zjeść to dołączył też do Nich następny Pan z propozycją kupna coś dla młodego. Łancuszek dobroci więc działa. Wiem, że teraz są różne czasy i nie jednemu z Nas jest ciężko, ale jestem zdania, że nie należy mierzyć każdego taką samą miarą. Jest dużo ludzi, którzy proszą pod sklepami, na ulicach o pomoc. Jesteśmy też różnie nastawieni na takie sytuacje, bo zdarza się że damy komuś parę złotych a okazuje się że poszły One nie na jedzenie a np alkohol. Ale są także ludzie, którzy naprawdę znalezli się na krawędzi upadku i potrzebuja wsparcia. Bycie serdecznym procentuje, wzbogaca Naszą osobowość. Jest inicjatorem bardzo wielu ciepłych sytuacji. Taka postawę kształtujemy dzięki doświadczeniu życiowemu wraz z upływem czasu... I jesteśmy głęboko przekonani o tym, że spotkało Nas ogromne szczęście, właśnie dzięki temu, że jesteśmy dobrymi ludzmi...