sobota, 28 listopada 2015

28.11.20155

39 dzień...

     
Carpe diem te dwa małe słowa, które dosłownie oznaczają ''Chwytaj dzień'...
Tylko dwa słowa, a tysiące interpretacji.
Wiadomo, trzeba żyć chwilą,
dobrze mieć jednak plan na przyszłość, na życie.
Nie zatracać się jedynie w terazniejszości,
to co jest teraz może okazać się iluzją, kłamstwem.
Zniknie bezpowrotnie, a wtedy zostaniesz sam krążąc po własnej orbicie.




 Plan na przyszłość...właśnie. 
       
        Moje plany, które pielęgnowałam od pewnego czasu, o których marzyłam całe życie i na które poszło tyle poświęceń- kosztem Mojej rodziny prysły wraz z decyzja wpisania na listę jak bańka mydlana. Miała być podróż, życie  w innym mieście, zaczęcie wszystkiego od nowa. Jednym słowem zmiany- wielkie zmiany. Czyli coś co kocham! Został wielki znak zapytania...co dalej? Nie mogę, nie potrafię się z tym pogodzić. Cały czas mam wrażenie, że to jeszcze nie Mój czas, nie ta chwila. 
       
        Będąc kilka dni temu w szpitalu, na badaniach kwalifikacyjnych i rozmawiając z profesorem upewniałam się parę razy, czy na pewno się nie pomylił z wynikami. A może jednak... Ale nie. Dał Mi jasno do zrozumienia, że w moim przypadku poprawy nie będzie. A im szybciej, tym lepiej. Jestem świadoma tego, że ktoś może Mi powiedzieć- ,,ciesz się, że jesteś na tej liście. Inni tego szczęścia nie mają''. Ale do Mnie to w dalszym ciągu nie dociera. 
       
        Dostałam szanse, a chyba nie potrafię Jej wykorzystać :( Dlaczego? Bo w dalszym ciągu jestem zła, rozżalona, i opętana paraliżującym strachem czy się uda. Już nie jestem w stanie zliczyć ile łez wylałam, ile nocy nie przespałam i jakie mysli miałam. Staram się cały czas myśleć pozytywnie i optymistycznie podchodzić do wielu rzeczy, bo przecież życie mamy jedno i powinniśmy się cieszyć tym co mamy teraz.  I chyba to pomaga Mi przejść przez to wszystko...bo inaczej bym sfiksowała na dobre :P