piątek, 25 marca 2016

IK


               Noc i dzien 24 marca wspominać bede jako najgorszy okres w zyciu. Ból dał o sobie znac z największą siłą jaka mogłam dostać. Noc kompletnie nieprzespana, przepłakana i przekrzyczana prawie. Jeszcze tak zle nigdy się nie czulam. Bolały plecy, bolał kark. Ni usiasc ni sie położyć. Koszmar jakiś. Rano wcale nie lepiej. Zaczely sie wymioty i potężne rwanie z żołądka. Nie mogłam jeść bo czekala mnie biopsja jeszcze...Doszla jeszcze biegunka i dreszcze. Wszyscy chodzili naokoło Mnie chcieli Mi pomoc a Ja wzrokiem Malo nie zabijalam. To chodziłam troche to siedzialam to prawie pelzalam po podłodze.


             Biopsja. Wjechalam na sale zabiegowa i znowu na stol. Juz ryczalam z bólu. Wiedziałam ze to tylko 40min i musze wytrzymać, ale jak- jak czułam ze Mnie rozrywa od środka. Wróciłam na sale to myślałam ze będę po ścianach biegac ze złości. Mąż mój biedny musial wysłuchiwać wszystkich k... i tym podobnych, i gróźb zeby Mnie zabrał z tego głupiego szpitala bo sama ucieknę!
Zjadłam obiad i przyszla Pani rehabilitantka zrobić Mi masaż. Myślałam ze za dużo to nie pomoże, ale rozruszala troche to Moje ciałko i zaczelam czuć ze żyje. Pomalu, pomalu i do przodu...Reszta dnia minela spokojnie, zaczelam więcej chodzić i bol zelżał.


            W tych dniach Moja cierpliwość której i tak nie mam została wystawiona na potężną siłę. Tyle co się nacierpialam wiem tylko Ja. Juz nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić w niektórych momentach. Ale przeszlo...i mam nadzieje i wierze w to ze teraz juz będzie tylko lepiej. I wszystko co najgorsze zostawiam za sobą.


Zaczynam Nowe Życie ❤