piątek, 25 marca 2016

IK


           To juz tydzień...Zleciało nie wiem kiedy. Na zegarku pokazuje godz 03:23 a Ja nie śpię. To juz czwarta noc z rzędu. I kolejna nie przespana. Nic nie pomaga na ten mój kark. Te lekkie leki przeciwbólowe które podają to mogę dostawać jak wode do picia, masowanie na niewiele sie przydaje ale zawsze chociaż trochę. Rano przyjdzie profesor to musze go poprosić o jakas lepsza pomoc bo poprostu nie wyrabiam. Nigdy nie musiałam walczyć z tak silnym bólem przez tyle dni. Nie mogę normalnie funkcjonować , bo w ciagu dnia jestem prawie nieprzytomna ze zmęczenia. Wiec jak mam się regenerować? Wiem ze wszystko przejdzie...każdy tak mówi, ale Mnie to pomalu wykańcza. I emocjonalnie i psychicznie. Ostatnie dni minęły w sumie spokojnie. Duzo sie staram spacerować po korytarzu żeby rozruszać te swoje ciało, a przy okazji pozbyć sie wody ktora nagromadzila sie w nogach. Wyglądam jak jakies monstrum takie balony sie zrobily. Wczoraj dostałam dodatkowe dawki furosemidu, to mąż Mnie musial juz wozic wózkiem do łazienki bo nie miałam sily chodzić co 20min na kibelek. Zawsze to jaka atrakcja 😁 Na rehabilitacji dzis troche juz jeździłam na roweryku stacjonarnym i ćwiczyliśmy oddechy klatki piersiowej. Nie powiem zmęczona przyszłam i nawet Mnie mostek bolał. Ale to normalne. Juz sie wypytałam wszystkiego- jak to Ja 😉

          Przed Nami święta. Moje będą w szpitalu. Tesknie za dziećmi, ale wiem ze są pod bardzo dobra opieka i napewno będą miały wspaniale święta. My pobujamy sie troche po oddziale, moze zrobimy sobie jakies lekkie Wielkanocne sniadanie i będzie dobrze. Mąż jest caly czas obok Mnie . Jest wspaniały w tym co robi, jak na każdy kroku Mi pomaga i motywuje Mnie do ciaglej walki bo wie, ze jak sie szybko zacznę regenerować to pójdę jak burza.


         We wtorek kolejna biopsja i jak wszystko będzie dobrze-a będzie! To przeniosę sie juz ze wszystkimi swoimi duperelkami na normalna sale. Juz nie mogę się doczekać.