wtorek, 19 kwietnia 2016

MIESIĄC



            Dziś mija pełny miesiąc od przeszczepu. O tej godzinie byłam już wybudzona na POP-ie i walczyłam o wodę :) Od tego właśnie zaczęłam swój powrót do formy. Te 30 dni minęło nawet nie wiem kiedy. Czasami wracam sobie do tych wspomnień, ale tych fajnych...niektóre wolę wyrzucić ze swej pamięci. Wdzięczna jestem swojemu lekarzowi i całemu personelowi oddziału za opiekę, oraz wszystkim którzy byli wtedy- i nadal są obok, za wsparcie jakie Mi okazali. Dzięki temu chwilami nie zwariowałam. Od dwóch dni czuje się fatalnie. Boli Mnie chyba wszystko co tylko jest możliwe. I nadal mam problem z tymi plecami. Oszaleć już można. Na dokładkę jestem tak osłabiona, że najchętniej bym całe dnie spała. Zadzwoniłam już nawet do poradni poradzić się co w takim przypadku robić. 

-Pani Asiu. Przechodzi Pani teraz najgorszy etap rekonwalescencji. Wróciła Pani do  domu, do innej flory bakteryjnej niż była w szpitalu. Organizm potrzebuje się  zaklimatyzować. Wszystko się goi, więc i boli. Do tego leki i ich skutki uboczne. 

          No tak. Każdy Mi mówi. Przeczekaj. Daj sobie czas. Tylko gdzie w tym wszystkim miejsce na Moją cierpliwość?? Dziś już Moje emocje sięgnęły zenitu. Nazbierało się chyba wszystkiego naokoło. I musiałam się wypłakać, żeby mieć siłę na kolejny dzień... Jak to dziś R. powiedziała- Łatwa to była operacja, a dopiero po zaczyna się codzienna walka ze sobą. Ona wie najlepiej jak to jest, bo sama przez to przechodziła. I też lekko nie miała. Także dobrze tak sobie nawzajem ponarzekać, bo nie czuję się wtedy sama z tym wszystkim. Codziennie zaciskam zęby, żeby już nie chodzić i nie marudzić i w jakiś sposób to wszystko sobie poukładać w głowie. Ale jest ciężko. Cholernie ciężko przez to wszystko przejść z uśmiechem na buzi. Staram się codziennie chociaż z dwa razy wychodzić na spacer. Pomaga Mi. Ciśnienie już się uspokoiło to przynajmniej z tym walczyć nie muszę. A świeże powietrze dobrze na Mnie działa.

           To był bardzo ważny dla Mnie miesiąc. Dostałam drugie życie. Jestem bogatsza w doświadczenia- te dobre i te złe. Poznałam wspaniałych ludzi, zżyłam się bardziej z tymi, którzy byli obok. Teraz nie pozostaje Mi nic innego, jak dojść do formy i zacząć pomału realizować swoje plany na przyszłość. A trochę ich mam, więc nie ma co się ociągać...W szpitalu pomogło Mi Moje pozytywne podejście, to wierzę że teraz też wyjdę z tego dołka do którego delikatnie wpadłam. 



I z tą oto optymistyczną myślą 
idę odpoczywać wierząc, że jutro czeka Mnie
lepszy dzień.