środa, 10 lutego 2016

10.02.2016r

112  dzień...

   
             Niespokojną noc dziś miałam. Wierciłam się i budziłam co raz. Niby wszystko ok, ale spać nie mogłam. I znowu sen o szpitalu. Taki rzeczywisty...
Obudziłam się, otrzepałam ze złych myśli i zaczęłam uporządkowywać swój rozkład dnia. W południe zadzwonił telefon. 

-Dzień dobry. Dzwonie z Poradni Transplantacyjnej w Zabrzu. Czy rozmawiam z  Panią Joanną?
-Tak to Ja. Słucham?
-Jak się Pani czuje? Czy wszystko jest w porządku? Dostałam zalecenie, aby  monitorować Pani stan zdrowia.
-Yyy eee, dziękuję ale póki co jest wszystko ok.
-Gdyby coś się działo niepokojącego, tak jak ostanio proszę niezwłocznie do Nas  dzwonić. A Ja będę się co jakiś czas z Panią też kontaktować. Miłego Dnia.
-Dziękuję. Pani również.

              Kolejny raz przekonałam się, że SCCS w Zabrzu jest najlepszym dla Mnie ośrodkiem szpitalnym jaki mogłam wybrać. Po tylu latach choroby i krążenia od lekarza do lekarza, trafiłam pod opiekę ludzi, dla których mój los nie jest kolejnym obojętnym przypadkiem. Nawet te 600 km, które zawsze muszę pokonywać, żeby jakoś dotrzeć do szpitala, nie jest w stanie Mnie zniechęcić. I będę to powtarzała wszystkim- CHCIEĆ  ZNACZY  MÓC! Widząc gdzieś perspektywy na lepsze życie, nie bójmy się ryzykować. Robimy to tylko i wyłącznie dla siebie samych. A póki nie spróbujemy- nie dowiemy się czy było warto. 

              Wieczorny spacer z kijkami zaliczony. Pogoda niekoniecznie fajna, bo lekki deszcz padał, ale nachodziłam się tyle, że pies po powrocie do domu padł na swoją leżankę bez perspektyw na jakiekolwiek wstanie choćby do rana :) Jednym słowem zadowolone jesteśmy obydwie. Teraz ciepła herbatka, dobra książką i leżing do rana.