sobota, 27 lutego 2016

27.02.2016r

129  dzień...

               Po wczorajszej podróży padałam na paszczę ze zmęczenia, zdenerwowania i szybko poszłam spać. Wizyta ze starszakiem u kardiologa i badania nie takie jak oczekiwałam. Nie jest dobrze. Przegroda międzykomorowa masakrycznie powiększona. Od ostatniego badania we wrześniu znowu przerost się powiększył. I znowu powtarza się historia sprzed 2 lat wstecz, kiedy to dziecko weszło w wiek szybkiego wzrostu. Kolejny plik badań do zrobienia, skierowania i bieganie po lekarzach Nas czeka. Dziecko na co dzień ma być bez jakiegokolwiek wysiłku, stresu i innych zagrażających życiu sytuacji, które należy wyeliminować z Jego dzieciństwa. Pytam więc: 

-Pani doktor, skąd na to wszystko brać siłę? Koń tego wszystkiego nie udzwignie...

Kardiolog, która opiekuje się Naszym synem- a w dzieciństwie miała i Mnie pod swoją opieką, mówi do Mnie:

-Asia, jesteś silna. Sama wiesz ile w życiu przeszłaś i dałaś radę. Walczysz o siebie i  o swoje dziecko z taką determinacją, że sama mogłabym brać z Ciebie przykład. 

              Jej słowa podziałały na Mnie jak kolejny zastrzyk energii. Nie pozostaje Mi nic innego jak kolejny raz wstać, wziąść się w garść i iść do przodu. Wczoraj kolejny Anioł trafił w Moje ręce. Pięknie wykonana pamiątka, która na pewno znajdzie swoje miejsce w codziennym życiu. Może w Nich tkwi Moja moc? W każdym bądz razie są ze Mną codziennie i wierzę w to, że w jakiś sposób mają wpływ na Moje życie. Odespałam wczorajsze popołudnie i wstałam rano jak nowo narodzona pełna nadziei na lepsze jutro. Żeby nie choroba Juli to pewnie byśmy gdzieś poszli. A tak bedziemy koczować w domu przy jakiś grach planszowych. Ale co tam...ważne, że razem.



,,Moja siła tkwi w setkach upadków 
jakie przygotowało Mi życie.
Za każdym razem kiedy się podnoszę
nabywam mocy, aby kroczyć dalej!''