117 dzień...
Wczoraj znowu zrzuciłam z siebie prawie 3kg. Całe popołudnie czułam się jak bulinka taka napompowana. Stanęłam na wagę i się przeraziłam :/ Szukałam racjonalnego wyjaśnienia skąd taka waga się wzięła. Ale nawet to, że jest zima i człowiek siedzi w domu do Mnie nie przemówiła- bo nawet jedzenie muszę prawie w siebie wciskać. Kierunek- kuchnia i leki moczopędne. No i się zaczęło bieganie do wc. Normalnie bajka. Ale zeszło, to co się nazbierało. A dzisiaj? Ledwo funkcjonuje. Tyle wody wypompowałam z siebie, że nie mam siły na nic. Leżinguje i odpoczywam.
I się denerwuje, że wszystko jest nie tak jak być powinno i jakbym chciała.
Przegląd szczęki sobie dziś też zrobiłam, bo jutro maszeruje do dentysty, żeby wykluczyć jakiekolwiek ogniska zapalne i sprawdzić czy wszystko jest ok. Tak więc przyjemny dzień się zapowiada.
Dziś już sobie odpuszczam wszystko.
I idę dalej spać.