czwartek, 3 grudnia 2015

03.12.2015r.

44 dzień….


           Wstałam dziś lewą nogą 😐 Nie moją ulubioną. Nie tą co trzeba. A może zle spałam? Tak to na pewno przez to. Połozyłam się wczoraj wcześnie spać, a wierciłam się jak nigdy. A to coś boli, a to nie ten bok… Zasnęłam. Obudziłam się jakaś niespokojna, poszłam po wodę i wróciłam do łóżka. Chyba przysnęłam, bo obudziło Mnie łomotanie serducha. O nie! Myslę… Tylko nie to… Zaczyna się. Dobra nie wpadajmy w panikę- będzie dobrze! Wdech- wydech! Ciśnieniomierz pod ręką i mierzymy… tetno-90…drugi raz…120…Jasna cholera! Wzrasta, a to zle wróży! 130…150… Fuck! I co teraz?! Wizje kolejnego ,,popieszczenia prądowego’’ już mam przed oczami. Aleee… chyba się uspokaja. Sprawdzam tetno- 110. Uff spada. Eureka! Paszcza pomimo przerażenia się uśmiecha. Nie jest zle. Nie dajmy się zwariować. Trzeba iść za radą profesorka i wziąć w takich przypadkach jak ten dodatkową część beta-blokera. O dziwo, że od tych końskich dawek leków, mój jak na razie dobrze współpracujący żołądek jeszcze się nie wykończył. Jestem zła! Bo historia lubi się powtarzać, bo znowu w głowie Mi zostanie…bo bo bo :/ W takich chwilach najlepiej działa na Mnie muzyka…więc słuchawki na uszy i zasypiam.
         
           Coś koło południa, po powrocie z dziećmi od dentysty dzwoni telefon. Zabrze! Analizuję… który to już raz w ciągu ostatniego miesiąca…

-Dzień dobry! Dzwonię z Monitoringu. Pani Joanna?   
- Tak to Ja.
- Dostaliśmy zapis, że coś się działo u Pani w nocy. Czy już jest wszystko dobrze?      Czy od ostatniego czasu były jakies zmiany w dawkach leku? Zdenerwowała się Pani  czymś?

Bożeszzz nawet we własnym domu czuję się jak na celowniku. Kontynuuje rozmowę:
- Tak, brałam… bla bla bla… ale ostatnio prof. Mówił o odstawieniu leku C..… a stres   tez  miałam. Ogromny!
-Proszę więc dalej kontynuować jego branie. Przy Pani częstoskurczach, które miała  Pani w nocy jego odstawienie nie jest dla Pani bezpieczne. My przekażemy taka  wiadomość dalej… A na stresy proszę uważać. Bo będzie miała Pani wyładowania.
        
          O masz Ci los! Załamka. Ale jak mam go wyeliminować?? No jak Ja się pytam! No nic dreptam do kuchni po kolejnego tabsa. Od razu też przychodzi Mi do głowy myśl… że Moje życie na pewno nie jest skazane na nude ;) 
          Swoją drogą…szkoda, że takich tabsów nie produkują. Od razu lżej na sercu by było :)





            Ide więc do sklepu…tym razem po czekoladę. Ona najlepsza na wszystko!