Wczoraj mieliśmy Mikołajkowy dzień.
Nasz wspólny dzień. Wstałam w nawet dobrej formie, więc ubraliśmy się i
poszliśmy ,,w miasto’’ szukać Mikołaja. Przecież obiecałam. Dzieci już czekały,
aż mama nabierze mocy! A ich zawodzić nie można. Po zaliczeniu galerii i
niezdrowego fast foodowego jedzenia wróciliśmy szczęśliwi do domu. Dzieci
zadowolone z drobnych prezentów i słodyczy, które dostały od napotkanych
Mikołajów, a Ja że w końcu dotarłam do domu. Nie wiem, czy to jeszcze końcówka
przeziębienia ze Mnie wychodzi, czy jakie diabelstwo się przyplątało, ale byłam
zmęczona jak koń po westernie i już ledwo na oczyska widziałam jak weszłam do
mieszkania. O boże jak się cieszyłam, że przekroczyłam jego próg. Z ,,tego
szczęścia’’ padłam jak kawka na godzinna drzemkę. Norma.
Po przebudzeniu słyszę
rozmowę:
J: Mati a po co dla mamy ta
walizka z ciuchami?
M: Bo jak pojedzie po Nowe
serduszko, to będzie musiała tam trochę zostać.
J: (płacz) Ale Ja nie chcę,
żeby mama znowu jechała do szpitala.
M: Jula nie płacz. Przecież
mama do Nas wróci.
Jasne, że wróci! Jakbym
obuchem dostała w głowę po tych słowach.
O nie! Czas wstawać!
Odpoczywać będę pózniej !
Idziemy na spacer!
-…Poszli i wrócili we wspaniałym nastroju :)
A dziś wizyta u kardiologa.
Trochę trzeba było się wypytać, trochę opowiedzieć co się ostatnio działo.
Trzymamy się jednak zasady-
Oby do przodu! Słowa, które słyszę na wizycie- ,,Jak patrzę na Panią, to się
zastanawiam skąd u Pani tyle optymizmu’’ nabierają ogromnego znaczenia. Wiara
czyni cuda :)
Jaki wniosek z tego?
Tylko jeden….
Czerp życie pełnymi garściami
Zachłannie do siebie je garnij.
Nie trać już więcej czasu
Nie wolno Ci chwili zmarnować.
Każdy uśmiech, dobre słowo
Bierz, choćby po to by Je schować.
Wydostań z życia wszystko
Realizuj każde marzenie.
A tego wszystkiego co już dostałaś
Pilnuj i broń cała sobą!
A teraz gorąca herbata, dobry film i czekam, aż dzieci skończą zajęcia w oświacie :)